Przeszkoda nr 2

W drodze do Ligi Mistrzów Legia ma już za sobą pierwszego rywala – fiński IFK Mariehamn nie okazał się wymagającym rywalem, a najlepiej świadczy o tym wynik dwumeczu – 9:0 dla mistrzów Polski. Teraz Legia zmierzy się z trudniejszym przeciwnikiem – kazachską Astaną, która w sezonie 2015/16 grała nawet w fazie grupowej Champions League! Wtedy jeszcze polscy kibice marzyli o przerwaniu dwudziestoletniego rozbratu rodzimych klubów z piłkarską elitą Europy. Po ubiegłorocznym sukcesie Legii apetyty urosły i od podopiecznych Jacka Magiery oczekuje się ogrania Kazachów.

FC Astana 2.25, remis 3.10, Legia Warszawa 3.35 – godz. 16:00
Astana to oczko w głowie rządzących Kazachstanem polityków. Klub jest więc pompowany państwowymi pieniędzmi i co warto podkreślić – jest wielosekcyjnym molochem, którego bodaj najbardziej rozpoznawalną odnogą jest grupa kolarska, w składzie której znajdują się tacy zawodnicy jak Fabio Aru czy Jakob Fuglsang. Tych sportowców Legia nie musi się jednak obawiać – dziś na sztucznej murawie stadionu w Astanie zagrożeniem będą piłkarze stołecznego klubu z Kazachstanu, w tym całkiem spora gromadka reprezentantów tego kraju. Przypomnijmy, że jesienią ubiegłego roku Kazachstan niespodziewanie zremisował 2:2 z Polską na początek eliminacji Mistrzostw Świata. Od tego momentu podopieczni Adama Nawałki wygrali wszystkie mecze, ale sensacyjna strata punktów w Astanie położyła się cieniem na starcie kwalifikacji.

Można być więc pewnym, że dzisiejszy rywal Legii postawi jej trudniejsze warunki niż Mariehamn, ale nie można traktować mistrzów Kazachstanu jak przeszkody nie do przeskoczenia. Na pewno sporym atutem Astany jest wspomniana już sztuczna murawa, przypominająca nawierzchnię spotykaną na boiskach Orlik w Polsce. Piłka zachowuje się na takim boisku nieco inaczej, a przestawienie się z dnia na dzień będzie dla Legionistów zadaniem trudnym. Przypomnijmy, że w Astanie wygrać nie potrafiło Atletico Madryt, Benfica czy Galatasaray Stambuł. Remis lub wygrana gospodarzy po kursie 1.29.

Zastrzyku optymizmu próżno szukać w występach Legii na krajowym podwórku. Zremisowany i przegrany w rzutach karnych mecz o Superpuchar Polski miał być tylko wypadkiem przy pracy. Potem przyszła jednak porażka 1:3 z beniaminkiem Ekstraklasy, Górnikiem Zabrze. Po inauguracyjnej wpadce Legia rozbiła u siebie mistrzów Finlandii, na chwilę odganiając złe demony. Sobotni remis z Koroną Kielce po bardzo słabym meczu znów przywołał jednak defetyzm. Skoro dla Legii zbyt trudnymi rywalami okazują się zabrzanie czy kielczanie, to trudno nie czuć obaw przed meczem z Astaną. Prowadzenie gospodarzy już do przerwy wyceniamy na 2.95.

Legia wciąż dopiero kompletuje swój skład na sezon 2017/18, a o zgrywaniu poszczególnych graczy nie może być mowy. Do drużyny dołączyli m.in. Krzysztof Mączyński, Armando Sadiku czy Cristiano Pasquato, ale trudno przypuszczać, by dziś wszyscy znaleźli się w wyjściowej jedenastce. Największe szanse ma Mączyński. Z kontuzją zmaga się czołowy ofensywny zawodnik zespołu – Miroslav Radović. Trener Kazachów chętnie ujawnił wyjściowy skład swojego zespołu. Jacek Magiera nabrał wody w usta, więc skład Legii poznamy dopiero przed samym spotkaniem, które rozpoczyna się o 16:00 czasu polskiego. Inna strefa czasowa, inna nawierzchnia, co najmniej solidny rywal – to nie będzie łatwe popołudnie dla kibiców w Polsce, ale miejmy nadzieję, że Legia uczyni kolejny krok do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Krok przedostatni i o tyle ważny, że w przypadku wyeliminowania Astany, zespół Magiery zapewni sobie minimum udział w fazie grupowej Ligi Europy.